Niedawna wyprzedaż na rynkach kryptowalut wywołała poruszenie wśród krypto-sceptyków. Nic w tym dziwnego, ponieważ łączna kapitalizacja rynkowa altcoinów spadła z około 835 miliardów dolarów w styczniu do około 190 miliardów dolarów w połowie sierpnia. Niemniej jednak podstawowa wartość rynku kryptograficznego jako całości wydaje się nietknięta.
Przede wszystkim, z każdym dniem użytkowania, przy każdej transakcji kryptowaluty zgodnie z tzw: prawem Lind’ego przedłuża jej przyszłe życie. Bitcoin ma mieć 10 lat w styczniu. To już dekada. W przypadku tak innowacyjnej technologii, taki długi czas może być uznany za dowód słuszności koncepcji kryptowalut.
Ze względu na swój innowacyjny charakter, podstawowa analiza kryptografii wymaga zupełnie nowych wskaźników. Ale główne sygnały pozostają istotne: to adaptacja użytkownika i aktywność transakcji.
Setki znanych firm akceptuje bitcoiny, a dziesiątki altoinów również chcą być akceptowalnym środkiem płatniczym. Liczba transakcji wzrosła z 7000 dziennie w 2012 do ponad 300 000, co może wydawać się oszałamiającą liczbą, jeśli nie fakt, że maszyny generują nieznaną jej część. Dobrze byłoby wiedzieć, ile transakcji wykonują prawdziwi ludzie, ale z powodu natury technologii blockchain jest to niestety niemożliwe.
Ponieważ nie ma wad technicznych w systemie, główne ryzyko jest w zasadzie polityczne. Zdecentralizowane kryptowaluty rywalizują o krajowe waluty i kwestionują egzekwowanie prawa i regulacje z anonimowością transakcji. Z drugiej strony rząd, które mają głowę na karku, rywalizują o przyciągnięcie lukratywnego biznesu krypto i technologii blockchain.
Szwajcaria, Estonia, Gibraltar, a ostatnio Malta jest na czele procesu stawania się regionalnymi globalnymi hubami technologii blockchain. Znaleźli oni już swoich zwolenników w Tajlandii i na Filipinach, którzy promują swój status przyjazny kryptografii. Możemy również zaobserwować podobną rywalizację między amerykańskimi stanami: kilka miesięcy temu Arizona pozwalała płacić podatki w kryptowalutach, a Illinois postanowiło pójść za ciosem i również zaproponowało taką opcję.
Jeśli przyjrzysz się bliżej globalnej mapie legalności bitcoinów, zobaczysz, że świat rozwinięty je akceptuje, a systemy prawne przyjmują nowe zastosowania technologii blockchain. Dominująca kryptowaluta została zakazana w Boliwii, Kolumbii, Ekwadorze, Algierii, Egipcie, Maroku, Bangladeszu, Pakistanie Kambodży, Nepalu, Indonezji i na Tajwanie.
Przyszłość kryptowalut w Chinach i Indiach jest najbardziej intrygującą częścią całego tego procesu. Chiny zakazały handlu kryptograficznego i początkowych ofert monet (ICO) we wrześniu 2017 r. W chwili obecnej kraj odpowiedzialny za produkcję 70% bitcoinów na świecie zajmuje się wcielaniem w życie przepisów zakazujących kopania kryptowalut.
Indie, które na początku tego roku zakazały kryptografii, mają zamiar dokonać rewizji tej decyzji do końca roku. Rząd w Delhi zastanawia się, jak oddzielić kryptowalutę od blockchain, technologii, którą lokalni prawodawcy chętnie by poparli i wykorzystali. Mówi się, że zarówno Chiny, jak i Indie rozważają uruchomienie własnej kryptowaluty.
Wydaje się, że jako całość kryptografia ma świetlaną przyszłość. Różni się to jednak od monety do monety, od tokenu do tokenu. Najważniejszym z nich jest paradoksalne ryzyko koncentracji prawa energetycznego w dziedzinie zdecentralizowanego finansowania blockchain. Po niedawnym upadku alternatyw bitcoinowych, BTC przekroczyło 51% globalnej kapitalizacji rynków kryptowalut. W rezultacie, alty (wszystkie oprócz Bitcoin) są narażone na ryzyko pochłonięcia przez jeden dominujący standard.
Tworzy to idealną sytuację dla spekulacji kryptowalutami. Technologia ta wydaje się być bezpieczna, podczas gdy poszczególne elementy są i będą podlegać ogromnej zmienności, ponieważ nikt nie może nawet zbliżyć się do opisu prawdziwej i godziwej wartości tego aktywa. Jedyne co można zrobić, to to oszacować ogólny kierunek rozwoju, a o resztę zadba czas.
0 komentarzy